no na szczęście już nie czuje bólu ... znaczy... yyyy !!! Czemu ja ręki nie czuje !!?? AAAAAAAAAAAA Boże!!!!! Moje ręka!!! nakładaj szybciej bo martwicy dostane!!! Mojo wyciągaj setki i polej wódy !!!
Mojo wyciągnął z zza kimona malutką piersiówkę czarną piersiówkę. W świetle błysnął napis: "100%". Ciekawe czego? -"Sytuacja...<hic!> awaryjna!"- odkręcił buteleczkę, zatkał dla Pawła nos, przyłożył mu ją do ust i przechylił.
A jednak było możliwe. Paweł kaszląc i wiercąc się ciągle uniemożliwiał sprawne nałożenie maści.
-"Czy mógłbyś się przyjacielu nie wiercić? Bo jak tak dalej pójdzie to zamiast normalnej ręki zostanie ci szkieletor albo co gorsza gnilec." - rzekł zniecierpliwiony Neverar. Po czym zwrócił się do Mojo
-"Polej mu jeszcze trochę to zwiotczeje i nie będzie się tak szarpał, bo zaraz naprawdę będzie problem, jak maść stwardnieje zanim zdążę ją nałożyć. No i nie będzie czuł bólu jaki zafunduje mu lekarstwo. Trza chłopa porządnie znieczulić gdyż lekarstwo potrafi najwytrwalszego do szału doprowadzić." -rzekł i zabrał się do smarowania
-"Po stwardnieniu maści trzeba odczekać godzinę i nie pozwolić mu w tym czasie rozwalić skorupy, potem skujemy ją jakimś młotkiem albo kamieniem i będzie zdrów jak ryba" - stwierdził niepewnie Neverar przyglądając się obsmarowanej już w całości ręce Pawła.
no jak mus to mus - uśmiechnął się Paweł. Szybkim ruchem wyciągnął zza pazuchy Mojo buteleczkę "Podgrodzia" krzyknął: Hop Siup Cztery Baby Osiem D*p !!! Wypił do dna po czym zazgonił
Paweł budzi się ze straszliwym bólem głowy i czuje jakby jego wątroba znikła po czym wychodzi z szafy... jak to z szafy? - pomyślał Paweł zauważa też że ma w uszach butelki... - to musiała być niezła impreza, szkoda że nic nie pamiętam powiedział w duchu do siebie idzie w kierunku drzwi nagle się wywraca. Patrzy a to Mojo zapity w 3 ch.. i 2 pi.. leży na wznak z butelką w... nie ważne gdzie... . Paweł wychodzi z gospody i kieruje się do pobliskiego miasta zwanego
Ferrus Hortus co w lokalnym języku znaczy Żelazny Ogród
Leży przed gospodą, maź już wdeptana w ziemię ale patrzy i się zastanawia czy wejść.<Dobra włażę>. Maź zamienia się w długo-złotowłosego mężczyznę o niebieskich oczach. Kobiety na ulicy szepczące do siebie o urodzie mężczyzny, który pojawił się znikąd.
Wchodzi siada przy stole i go woła. Rozglądając się po karczmie myśli <Dlaczego się tutaj bawią nie powinni być wezwani pod broń walczyć z aliantami?>Westchnął<Dziwne rzeczy się tu dzieją>.